Co to był za wieczór. X edycja Konkursu Nagroda Młodych Dziennikarzy rozstrzygnięta

Wieczorem 26 maja poznaliśmy laureatów X jubileuszowej edycji Nagrody Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka. W czasie uroczystej Gali Finałowej, obywającej się w Klubie Dziennikarzy “Pod Gruszką” w Krakowie, nagrody otrzymali: Mateusz Zajega, Paulina Zywar oraz Adrian Burtan. 

Pandemia nieco pokrzyżowała plany organizatorów, jednak nie stanęła na przeszkodzie w organizacji, i to jakiej (!), Gali Finałowej. Mimo że na widowni mogła zasiąść bardzo  niewielka liczba osób, to jednak urodziny Konkursu wielu widzów świętowało wirtualnie, oglądając relację w serwisie YouTube. Zanim poznaliśmy tegorocznych laureatów, prowadzący Galę – Izabela Witek oraz Patryk Tendera – wprowadzili nas w uroczystą atmosferę, jednocześnie podsumowując to, co działo się przez ostatnie kilka miesięcy w ramach inicjatywy Nagrody Młodych Dziennikarzy. Nie zapomnieli oni o podziękowaniach i wyróżnieniu osób oraz organizacji, które od lat tworzą Konkurs i sprawiły, że Nagroda Młodych Dziennikarzy wspiera dziennikarskie talenty już dziesiąty raz. 

Na szczególną uwagą zasłużyła zupełnie nowa idea, dostosowana do obecnej wirtualnej rzeczywistości i świata, który przeniósł się do Internetu. Chodzi o webinary, które co tydzień przyciągały przed ekrany licznych widzów, a ich gośćmi byli uznani dziennikarze i przedstawiciele świata mediów. Dzielili się oni zarówno pięknymi momentami swojej kariery, dawali dobre rady, jak i nie ukrywali, że dziennikarstwo to ciężki kawałek chleba.  

Laureaci wyłonieni

Nie ma wątpliwości, że wszyscy czekali na kulminacyjny punkt wieczoru, czyli ogłoszenie laureatów X edycji Nagrody Młodych Dziennikarzy im. Bartka Zdunka. W tym roku Kapituła Konkursu podjęła decyzję, że grono trzydziestu ośmiu dotychczasowych laureatów uzupełni troje kolejnych zwycięzców w kategoriach: Debiut Publicystyczny Roku, Inicjatywa Roku oraz Reportaż – po debiucie

W kategorii Młodzi Twórcy Filmowi w tym roku zastosowano nietypowe rozwiązanie, ponieważ wyróżnieni zostali wszyscy uczestnicy Konkursu, którzy zdecydowali się nadesłać prace w tej kategorii. Na wyróżnionych czekają warsztaty mistrzowskie (Master Class), na których pod okiem ekspertów pogłębią swoją wiedzę z zakresu elementów twórczości filmowej. Decyzja została ogłoszona przez prof. Krzysztofa Gurbę – prezesa Fundacji im. ks. prof. Andrzeja Baczyńskiego.  

Laureata w kategorii Debiut Publicystyczny ogłosił twórca projektów medialnych oraz zastępca redaktora naczelnego magazynu “Wszystko Co Najważniejsze” Michał Kłosowski. Został nim Mateusz Zajega. Nagrodzono tekst “Transplantacja narządów: szansa na drugie życie” opublikowany w portalu Interia. Tą pracą autor, jak sam mówi, chciał uświadomić społeczeństwu, jak istotna jest możliwość przeszczepu organów.  

Tytuł Inicjatywy roku otrzymał Adrian Burtan za cykl rozmów “#ZaBurtąPytań”. Doceniane zostały zawarte w nim aktualne tematy, wyjątkowi goście oraz umiejętność wykorzystania nowoczesnych technologii. Nagrodę wręczył red. Przemysław Skowron – dziennikarz radiowy, od ponad 20 lat związany ze stacją RMF FM. 

Nagrodę w kategorii Reportaż – po debiucie uzyskał tekst Pauliny Zywar poruszający bardzo ważny temat społeczny. To historia nastolatki z Zespołem Aspargera, która trzykrotnie próbowała popełnić samobójstwo. Pozostawiono ją bez pomocy, zarówno ze strony systemu zdrowotnego, jak i edukacyjnego. Nagrodzony reportaż miał na celu zwiększyć świadomość społeczeństwa w kwestii problemów psychicznych, z jakimi zmagają się młodzi ludzie – mówiła autorka. Werdykt w tej kategorii ogłosiła dziennikarka “Gościa Niedzielnego” Monika Łącka. 

Zdunkowa rodzina

Mimo że zdecydowana część zespołu X edycji Nagrody Młodych Dziennikarzy nie mogła uczestniczyć w wydarzeniu w Klubie Dziennikarzy “Pod Gruszką”, to jednak na Gali mogliśmy poczuć niesamowitą atmosferę, jaka panuje wśród organizatorów Konkursu. A wszystko za sprawą krótkiego filmu, ukazującego ducha zespołu. Śmiech, radość, zabawa, ale i wsparcie, zaangażowanie, ciężka praca, konsekwencja i wytrwałe dążenie do celu, jakim jest Gala Finałowa. To cechy charakterystyczne zespołu Nagrody Młodych Dziennikarzy, które tylko potwierdziły kadry widoczne w materiale filmowym.  

Na Gali nie zabrakło także wzruszających momentów, bowiem po pięciu latach czynnego udziału w organizacji Konkursu, a od 3 lat pełnienia funkcji koordynatorki Nagrody Młodych Dziennikarzy, z zespołem żegna się Izabela Witek. Jak sama podkreśliła, Konkurs to jedno z najlepszych doświadczeń, jakie spotkało ją na studiach i niezrównane źródło motywacji i inspiracji. W wyjątkowy sposób z Nagrodą Młodych Dziennikarzy przywitała się jej nowa koordynatorka – Natalia Prokop, która swoim niesamowitym występem uświetniła Galę Finałową. 

Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Ta stara prawda sprawdziła się też w przypadku naszego Konkursu. Informacje prasowe, artykuły na blogu, webinary, posty w social mediach, grafiki, promocja Konkursu, nadesłane prace, wyłonienie laureatów, organizacja Gali Finałowej, praca kilkudziesięciu osób oraz wiele innych części składowych, których efektem była już X jubileuszowa edycja Konkursu  
i jej kolejny sukces. My już nie możemy doczekać się następnej i mamy nadzieję, że już niedługo spotkacie się z nami podczas XI odsłony poszukiwania nowych talentów. Bo bez Was to naprawdę nie ma sensu. 

_________________________________________________________________________________ 

Patronem Konkursu jest tragicznie zmarły w 2010 roku Bartek Zdunek, student dziennikarstwa i komunikacji społecznej Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Bartek za życia nie zdążył zaprezentować swojej twórczości światu, ale jego wiersze i artykuły opublikowano pośmiertnie w zbiorze pt. “W cieniu ciszy…”. Jego historia stała się inspiracją i motywacją do stworzenia Konkursu, którego organizatorzy już od 10 lat zachęcają młodych i utalentowanych adeptów dziennikarstwa do dzielenia się swoimi inicjatywami i projektami. 

Transmisję z Gali można obejrzeć pod linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=vjuZ953DaEE&t=964s.

Autorka tekstu: Faustyna Zaleśna – w Nagrodzie Młodych Dziennikarzy w Biurze Prasowym. Studentka II roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UPJP2. Uwielbia sport i aktywny tryb życia. Lubi czytać książki, a szczególnie biografie. Jej marzeniem jest dom w pięknej Portugalii.

Radio jako przyjaciel człowieka

Jedni uwielbiają grać w piłkę, inni wolą tenis. Jedni lubią kawę, a drudzy herbatę. Dokładnie tak samo jest z dziennikarstwem. Niektórzy uwielbiają pisać, drudzy prezentować się w telewizji, trzeci montować… a jeszcze inni mówić. Niesamowitą umiejętnością człowieka jest piękne wypowiadanie się, zarażanie głosem, a także przekazywanie wielu informacji poprzez samą mowę. Tak właśnie jest w radiu. 

Czym jest radio?

Radio to środek masowego komunikowania, służący do rozpowszechniania audycji słownych i muzycznych o zróżnicowanym charakterze, adresowanych do szerokiego audytorium. Pierwsza publiczna audycja radiowa została nadana w 1914 r. w Belgii, natomiast rozwój radiofonii rozpoczął się po 1918 r. 

W początkowym okresie radio pełniło przede wszystkim funkcję przekaźnika treści muzycznych i kulturalnych, upowszechniało kulturę muzyczną oraz kulturę języka i wypowiedzi, tworząc standardy w tej dziedzinie. Umożliwiało także szersze niż dotąd uczestnictwo w życiu publicznym, w tym kulturalnym oraz politycznym, działając na rzecz demokratyzacji społeczeństw, do których docierało. Od końca lat 20. radio ewoluowało w kierunku medium o zasięgu międzynarodowym.

Radio, a wpływ na osobę

Jak najbardziej można powiedzieć, że radio jest jednym z najbardziej tradycyjnych i zarazem popularnych mediów na świecie. Dzięki różnorodnym stacjom radiowym dowiadujemy się faktów, słuchamy ciekawych wywiadów, a także muzyki. Słuchając radia możemy pobudzić naszą wyobraźnię. Poprzez głos i słowa redaktora jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jego wygląd, miejsce, w którym jest, a także stwierdzić, czy go lubimy, czy nie. 

Dziennikarz radiowy powoduje, iż się do niego przyzwyczajamy, po czasie, możemy stwierdzić, że jest to nasz „kumpel”. Przemawiając do nas np. w samochodzie jest w stanie wzbudzić w nas poczucie bezpieczeństwa, a także zwalczyć nudę.

Jaki powinien być dobry dziennikarz radiowy?

Pracując w radiu ważne jest przekazywanie jasnych, krótkich, treściwych informacji. Radio ma być odpowiednie dla osób dorosłych, a także dzieci. Nigdy nie wiemy, kto słucha radia i dziennikarz musi dostosować się do każdej grupy wiekowej. 

Dziennikarz radiowy, powinien cechować się zaradnością, spokojem, poczuciem humoru, płynnością wypowiedzi. Praca w radiu to także zarabianie głosem, a więc należy poprawnie nim modulować, by nie zanudzić widza.

Każdy dziennikarz ma swoje audycje, które mogą stanowić ważną część dnia dla odbiorcy. 

Często słyszymy wywiady z interesującymi osobami, przez co pragniemy jeszcze bardziej poznać ich historię, sięgając wtedy do Internetu. 

Radio to także improwizacja

Często na antenie zdarza się jakiś niespodziewany problem. Dziennikarz radiowy musi zachować spokój, czasem poimprowizować swoją wypowiedź, aby nie było ciszy. Redaktor, musi być także czujny wobec swojego rozmówcy. Czasami z radiem łączą się różni ludzie i nigdy nie wiadomo, kiedy kto i jak się odezwie. 

Praca w radiu to także nic innego jak umilanie czasu słuchaczom poprzez puszczanie muzyki. Dziennikarz radiowy musi znać się na muzyce, aby czasem zaskoczyć słuchacza nowymi odkryciami muzycznymi. Dzięki takim zabiegom nie dość, że poznajemy wielorakie hity, to jeszcze poznajemy nowych artystów. Dzięki ich muzyce człowiek zapamiętuje różne chwile ze swojego życia i z sentymentem wraca do ulubionych dzieł.

Autorka: Matylda Firek – studentka dziennikarstwa. Uwielbia kontakt z ludźmi. Jest kreatywna, lubi robić zdjęcia i podróżować. Interesuje ją sport, a w szczególności tenis. Chciałaby w przyszłości dubbingować bajki. Jej śmiech słychać z kilometra. W Nagrodzie Młodych Dziennikarzy w dziale video i biurze prasowym.

A po maturze chodziliśmy na dziennikarstwo…

Maj to miesiąc nieodłącznie kojarzący się z maturami. Dla wielu to jeden z najbardziej stresujących momentów w życiu, nawet we wspomnieniach budzący wiele emocji. Dlaczego? Ponieważ od maturalnych wyników często zależy zawodowa ścieżka na całe życie. Młodzi ludzie już w wieku 19 czy 20 lat stają przed trudnym wyborem – co dalej? Wielu absolwentów szkół średnich wie, że egzamin dojrzałości to dopiero wstęp do kolejnych stresujących i trudnych wyborów. Na jaką pójść uczelnię, w jakim mieście studiować, jaki wybrać kierunek? 

Jedną z odpowiedzi na ostatnie pytanie jest dziennikarstwo. Jeśli zastanawiasz się, czy dziennikarstwo to kierunek dla Ciebie, jesteś w odpowiednim miejscu.

Dziennikarz, ale jaki?

Stworzenie definicji dziennikarza wcale nie jest takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Sposobów na rozumienie tego zawodu jest naprawdę wiele. Jednak możemy przyjąć, że dziennikarz to osoba, która poszukuje i opracowuje materiały. Następnie są one prezentowane w środkach społecznego przekazu (gazetach, telewizji, radiu czy internecie). 

Zatem dziennikarze wykonują swoje obowiązki w różnych miejscach i to od nich zależy specyfika wykonywanego zawodu. Dlatego też nie wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcę być dziennikarzem. Trzeba także zastanowić się, w jakim medium chcę pracować.

Bowiem możesz zostać dziennikarzem prasowym, telewizyjnym, radiowym, a także zajmować się pracą na portalach internetowych. Jednak to nie jedyny podział, o jakim można mówić w dziennikarstwie. Ponieważ zawód ten uzależniony jest także od specjalizacji, jaką się zajmujemy. Dziennikarze sportowi, polityczni, ekonomiczni czy śledczy – długo można by wymieniać tematy, którymi możesz się zajmować. Zastanawiasz się, która droga jest najlepsza? Zdecydowanie ta, która będzie odzwierciedlała Twoje zainteresowania.

Dziennikarz, czyli jaki powinieneś być?

Praca dziennikarza wiąże się z nieustannym kontaktem z ludźmi, dlatego też przebywanie w ich towarzystwie i komunikowanie się z nimi nie może sprawiać Ci problemów. Musisz także przyzwyczaić się do faktu, iż Twoja praca nie zamyka się w czterech ścianach redakcji, lecz wykracza poza nią. Bowiem to do Ciebie należy szukanie tematów, a nie znajdziesz ich nigdzie indziej, a wśród ludzi – to właśnie oni są bohaterami większości materiałów dziennikarskich i to human story “sprzedaje” się najlepiej. 

Dziennikarz musi zatem być otwarty na świat i ludzi oraz wykazywać się umiejętnościami miękkimi. Asertywność, komunikatywność, odporność na stres, kreatywność, łatwość pracy w zespole, kultura osobista, samodyscyplina oraz umiejętna organizacja praca – to wszystko zdecydowanie pomoże Ci wejść w medialny świat i odnaleźć się w zawodzie dziennikarza. Jednak jest coś jeszcze ważniejszego. Przede wszystkim, musisz czuć, że dziennikarstwo to Twój świat i Twój plan na przyszłość. 

Dziennikarz, ale jak nim zostać?

Sposobów, aby zostać dziennikarzem jest co najmniej kilka. 

Po pierwsze, możesz wybrać studia na kierunku Dziennikarstwo i komunikacja społeczna – to tam poznasz podstawy dziennikarskiego zawodu i będziesz łączyć praktykę z teorią nauki o mediach. Jednak studia dziennikarskie nie są równoznaczne z faktem, że w przyszłości będziesz pracował w swoim zawodzie. 

Bowiem po drugie, możesz nie mieć wykształcenia medialnego, a mimo to świetnie odnajdywać się w profesji dziennikarza. Dzieje się tak ze względu na to, iż aby wykonywać ten zawód, należy umieć dobrze pisać czy interesująco mówić i do tego dołożyć wiedzę na dany temat. Dlatego też osoba, która jest uznanym ekonomistą czy doskonale zna się na siatkówce, może pisać kompetentne i przyjemne w odbiorze teksty na ich temat. 

Po trzecie, jeśli chcesz, aby dziennikarstwo było Twoim dodatkowym zajęciem i nie masz czasu na podjęcie takich studiów, dobrą drogę mogą być szkolenia z warsztatu dziennikarskiego. Dzięki nim poczynić pierwsze kroki, aby posiąść umiejętności tworzenia materiałów przeznaczonych do mediów społecznego przekazu. 

Po czwarte, przede wszystkim czytaj. To rada dla wszystkich, niezależnie od drogi, jaką wybiorą. Dziennikarz musi być człowiekiem oczytanym, nieustannie zdobywającym nową wiedzę i poszerzającym horyzonty. Bowiem jak mówił Jarosław Iwaszkiewicz – znany polski poeta: Czytanie jest to odnajdywanie własnych bogactw i własnych możliwości przy pomocy cudzych słów. Zatem zacznij odkrywać swoje dziennikarskie możliwości już dzisiaj!

Praca dziennikarza to dla wielu zawód fascynujący, którego przedstawiciele nie zamieniliby na żaden inny. Jednak nie ma wątpliwości, że to również profesja bardzo wymagająca. Przedstawiciele świata mediów mogą zapomnieć o stałych godzinach pracy, a w zamian przyzwyczaić się do bycia ciągle “pod telefonem”. Niezależnie od profesji, warto zawsze rozważyć plusy i minusy. W ostatecznym rozrachunku, my przy dziennikarstwie stawiamy duży plus. A Ty?

Autorka tekstu: Faustyna Zaleśna – w Nagrodzie Młodych Dziennikarzy w Biurze Prasowym. Studentka II roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UPJP2. Uwielbia sport i aktywny tryb życia. Lubi czytać książki, a szczególnie biografie. Jej marzeniem jest dom w pięknej Portugalii.

Ile zarabia dziennikarz?

Zaczynając szybko i szczerze

Oczywiście nie tyle, ile by chciał. W końcu żyjemy w Polsce. Ale czy, aby na pewno? Odkładając zatem żarty na bok, należałoby stwierdzić, że nie jest źle. Bowiem według serwisu wynagrodzenia.pl mediana zarobków w tym zawodzie wynosi 4660 zł brutto.

Wchodząc w szczegóły

Z tego samego badania wynika, że dziennikarzy można podzielić na 4 równe grupy, z których każda będzie stanowić 25% ogółu. Pierwsza z nich zarobi poniżej 3500 zł brutto przez miesiąc pracy. Druga 3500 zł – 4660 zł; trzecia 4660 zł – 6030 zł, a czwarta powyżej 6030 zł (oczywiście wszystkie kwoty są brutto). W badaniu wzięło udział 211 osób pracujących w mediach i wydawnictwach, z których 56% stanowili mężczyźni.

Coraz optymistyczniej

Może trudno w to uwierzyć (mnie na pewno, choć może widzę szklankę do połowy pustą), to zdecydowanie lepszych wiadomości dostarcza nam badanie przeprowadzone przez GUS w 2018 r. Trzeba zatem wziąć poprawkę na to, że kwoty, które poniżej zostały podane, pochodzą jeszcze z realiów przedpandemicznych. Wynika z niego, że grupa zawodowa dziennikarzy, literatów i filologów zarabia przeciętnie 5634 zł brutto miesięcznie, a w sektorze publicznym wartość ta wynosi nawet 6823 zł! Jest to zaskakujące i sprzeczne z ogólnie panującymi “trendami”, ponieważ generalnie rzecz biorąc, Polacy pracujący w budżetówce zarabiają mniej, niż w sektorze prywatnym. Przykładowo w 2020 r. różnica ta wyniosła 244 zł brutto (oczywiście na korzyść pracowników przedsiębiorstw).

Trzeba troszeczkę doświadczenia

Jeśli jesteś adeptem dziennikarstwa, który nie skończył jeszcze licencjatu i po przeczytaniu powyższych akapitów już chciałeś gnać do swojego pracodawcy, aby poprosić go o podwyżkę, to się jednak wstrzymaj. W tej grupie wiekowej, t.j. do lat 24, mediana zarobków wynosi bowiem 3644 zł brutto (warto jednak w tym miejscu przypomnieć, że do 26 roku życia nie płaci się obecnie podatku PIT). Co ciekawe, kobiety zarabiają w tym przedziale wiekowym przeciętnie o 800 zł więcej od mężczyzn. Hurra optymizm może jednak powrócić, kiedy zorientujemy się, że już w kolejnej grupie wiekowej t.j. 25-34 przeciętne zarobki w tych branżach wynoszą już 5162 zł!

Wracając do pytania z tytułu

Odpowiedź brzmi – lekko ponadprzeciętnie. O ile? Wystarczy wspomnieć (idąc cały czas za tym samym badaniem GUSu), że przeciętny Polak w tym czasie zarabiał 5003 zł brutto. Oznacza to, że (stanowiący jedną grupę) dziennikarze, literaci i filolodzy zarabiali przeciętnie o 631 zł brutto miesięcznie więcej od statystycznego Kowalskiego. Co daje 512 zł netto.

Warto wiedzieć

Należy pamiętać, że (jak mawiają starzy górale) jest nieprawda, g*wno prawda i statystyka.Nie ma co się zatem zbytnio przejmować powyżej podanymi liczbami. Polecam traktować je raczej jako punkt odniesienia do własnych negocjacji. Kiedyś na warsztatach dowiedzieliśmy się (od osoby rekrutującej do dużego internetowego portalu), że na rozmowie o pracę aplikant po prostu otrzymuje pytanie: ile chciałby zarabiać? Warto być zatem przygotowanym na tego typu sytuację i znać realia rynku. Inaczej możemy podać kwotę stanowczo za niską lub zbyt wysoką. Można by wtedy dowiedzieć się (po długim czasie), że kolega na tym samym stanowisku zarabia ~0,5 tys. więcej lub po prostu nie dostać pracy. Nie wiadomo co gorsze.

Autor: Michał FirlitMa 20 lat. Pochodzi z Krakowa i tutaj też studiuje na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna na Uniwersytecie im. Jana Pawła II. Jednocześnie pracuje w sektorze szkoleniowym na stanowisku asystenta ds. komunikacji internetowej. Jego największymi pasjami są piłka nożna i szachy. W Nagrodzie Młodych Dziennikarzy działa w Biurze Prasowym.

Pandemia vs. dziennikarstwo – nokaut czy zwycięstwo na punkty?

Nasz świat przeszedł diametralną zmianę. Nic nie jest takie, jakie było jeszcze 2 lata temu. Dla wielu centrum dowodzenia stał się dom – siedziba uczelni, pracy i spotkań towarzyskich. Pandemia koronawirusa wpłynęła też niewątpliwie na pracę dziennikarzy. Czy zmieniła się ona na lepsze, czy na gorsze? Czy dziennikarzom służy słynny już #homeoffice i jakie wyzwania czyhają na nich w nowej (choć już nie tak bardzo) rzeczywistości?

Rozmowy nie kończą się tam, gdzie zaczyna się internet 

Pandemia uziemiła w domu niemal wszystkie profesje. Po pierwszym zaskoczeniu z nietypowej sytuacji przyszedł czas na odnalezienie się w nowej rzeczywistości i zaaranżowanie jej do swoich potrzeb. Tak też zrobili dziennikarze, a przykładem „nowego” w medialnym świecie są internetowe łączenia z gośćmi. Z jednej strony nie byliśmy przyzwyczajeni do oglądania rozmów, w których bohaterowie zamiast w telewizyjnym studiu siedzą przed ekranami swoich komputerów. Wielu może powiedzieć, że w takich obrazach brakuje ducha prawdziwej konwersacji. Są słowa, ale jak już dobrze wiemy, nie tylko one składają się na komunikację. W „internetowych” rozmowach mniejsze znaczenie przykładamy do gestów czy kontaktu wzrokowego, który składa się na przekaz. 

Jednak, pomijając wszystkie utrudnienia, warto zwrócić uwagę na możliwości, jakie dała pandemia. Skoro goście nie musieli być w studiu, to mogli być w dowolnym miejscu na świecie. Jedyny warunek to połączenie internetowe (czy telefoniczne) i chwila wolnego czasu. Przed dziennikarzami taka sytuacja otworzyła nowe wrota. Większy wybór gości, szerszy zakres tematów i możliwość przekazania odbiorcom informacji z nawet najodleglejszych zakątków świata – prosto z miejsca wydarzeń. Krótko mówiąc, nie ma tego złego, co by nie wyszło na dobre. 

Powódź fake newsów

W związku z pandemią zalały nas miliony różnorodnych informacji. Nowa rzeczywistość sprawiła, że wiele z nich było niesprawdzonych, a jeszcze więcej po prostu wymyślonych. Ostatni rok zdecydowanie można by nazwać czasem pseudoinformacji. Niepokojący jest fakt, że przenikały one do mediów społecznościowych w tempie viralowym. Jednak dziennikarze nie mogli poddać się szybko rozpowszechnianym informacjom, a rzetelnie je sprawdzić i – co więcej – przedstawić prawdziwą wersję wydarzeń. 

Według raportu PAP z 2020 r. aż 80% ankietowanych dziennikarzy przyznaje, że uważnie weryfikuje treść napływających do nich informacji prasowych. Ten wysoki wynik wskazuje na fakt, że fake newsy nie stały się tylko niegroźnym social mediowym wybrykiem, ale przede wszystkim poważnym problemem, który może negatywnie wpłynąć na wiedzę społeczeństwa i zamazywać przed nim prawdziwy obraz rzeczywistości. 

Czas na internet

Przechodząc do pozytywnych aspektów pandemii – bo wbrew pozorom takie również można zauważyć – warto skupić się na internetowych możliwościach. Dziennikarze z nowymi technologiami zdecydowanie nie mają problemu i – jak zauważyliśmy już wcześniej – ochoczo je wykorzystują. Jednak rozmowy to tylko niewielkie zbocze góry wydarzeń, które przeniosły się do internetu lub, w czasie pandemii, w nim rozwinęły swoje korzenie. Dobrze nam znane konferencje prasowe, czyli jedno z podstawowych źródeł informacji dla dziennikarzy uzupełniły szturmem podbijające medialny rynek webinaria i podcasty. Mimo że było one obecne już przed pandemią, to jednak koronawirus wpłynął na ich rozwój i liczbę. 

Nie ma wątpliwości, że te nowe dziennikarskie (i nie tylko) działania pozostaną z nami na dłużej. Czy już na zawsze, czy do momentu, gdy coraz bardziej zatęsknimy za spotkaniami ze znanymi “markami” twarzą w twarz? Pytanie pozostaje otwarte.

Home office czynny całą dobę

Czy czasy, w których zamykając drzwi biura, zamykaliśmy także nasz dzień pracy, minęły bezpowrotnie? Analizując wyniki wspomnianego już raportu PAP nt. “Praca dziennikarza w czasie koronawirusa i lockdown”, odpowiedź nasuwa się sama. Dziennikarze w czasie pandemii pracują więcej. Zatem praca zdalna i ograniczenie mobilności nie sprawiają, że przedstawiciele mediów próżnują. Wręcz przeciwnie – często nie oddzielają oni pracy zawodowej od życia prywatnego, ponieważ wszystko odbywa się w tej samej – domowej przestrzeni. 

W czasie pandemii problem przenoszenia pracy do domu przybrał o wiele większą wagę. Nie dotyczy on oczywiście tylko dziennikarstwa, lecz wszystkich zawodów, których wykonawcy pracują w swoich czterech ścianach. Przenosząc się do rzeczywistości on-line, warto jednak pamiętać, że po pewnym czasie należy nacisnąć “off”.

Pandemia wpłynęła na każdą dziedzinę życia i wymusiła konieczność dostosowania się do nowych realiów. Wydaje się, że ten egzamin dziennikarze zdali bardzo dobrze. Do głowy przychodzi pytanie – jaki będzie kolejny? I – czy już mamy się bać?

Autorka tekstu: Faustyna Zaleśna – w Nagrodzie Młodych Dziennikarzy w Biurze Prasowym. Studentka II roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UPJP2. Uwielbia sport i aktywny tryb życia. Lubi czytać książki, a szczególnie biografie. Jej marzeniem jest dom w pięknej Portugalii.

Dziennikarze nowej fali

Od dawna mówi się, że branża dziennikarska się zmienia, unowocześnia, a sytuacja pandemiczna tylko przyspiesza ten proces. Coraz popularniejsze staje się “dziennikarstwo indywidualne”. Oczywiście nadal rynkiem rządzą duże koncerny medialne, ale jednak coraz bardziej wzrasta znaczenie dziennikarzy-influencerów. Jest ich już w tym momencie tak dużo, że czasem trudno się “połapać” kogo warto słuchać. W tym artykule przedstawię Ci zatem moją subiektywną listę wartościowych dziennikarzy, realizujących formułę dziennikarstwa 2.0.

Wywiady już nie tylko z gwiazdami

Jeśli interesują Cię wywiady z ciekawymi, często nieszablonowymi osobami, ciekawą pozycją będzie dla Ciebie program 7 metrów pod ziemią. Prowadzi go od 2017 roku w serwisie YouTube Rafał Gębura, były dziennikarz m.in. TVNu, Newsweeka i Radia Kolor. Autor stawia przede wszystkim na interesujących rozmówców, którzy często są przedstawicielami zawodów, o których powszechnie mało wiadomo. Dzięki temu w trakcie swoich rozmów pokazuje on widzom fragmenty naszego społeczeństwa, o których dotychczas zapewne mało wiedzieli.

Rozmowy dłuższe niż kiedykolwiek

Gdybyś jednak wolał/a dłuższe formy wywiadów, które nie pozostawią żadnych niedopowiedzeń, a omawiany temat zostanie naprawdę wyczerpany, to polecam Ci kanał (również na YouTubie) Imponderabilia. Rozmowy prowadzone przez Karola Paciorka mają minimum godzinę (a czasami nawet cztery!), ale dzięki temu możemy wnikliwie poznać zapraszane przez niego osoby. Format ten właśnie przez swoją długość jest jedyny w swoim rodzaju i na pewno nie byłby możliwy w telewizji linearnej. Słuchanie tych rozmów, które często zbaczają na tematy około filozoficzne i polityczne, jest przyjemną odmianą od skrótowych setek, do których już wszyscy przywykliśmy.

Newsy bez cenzury

W tym zestawieniu musi się też znaleźć Maciej Orłoś ze swoim kanałem o tej samej nazwie. Prezenter znany z Teleexpressu od jakiegoś czasu prowadzi interesujący odpowiednik tegoż programu informacyjnego właśnie w serwisie YouTube. Niezwykle ciekawym jest obserwować, jak doświadczony dziennikarz przystosowuje się do obecnych wymagań rynku i nadal działa w swojej profesji w nowoczesnych warunkach. Łatwo też zauważyć, że nowa formuła daje mu dużo więcej swobody, a serwis przez niego prowadzony nie jest już tylko “suchym” podawaniem faktów, ale umożliwia mu wyrażanie siebie i swoich poglądów.

Luźna atmosfera

Właśnie na przykładach znanych dziennikarzy, którzy obecnie zaczynają wykorzystywać swoją rozpoznawalność i działać na własną rękę, widać najlepiej czym tak naprawdę jest dziennikarstwo 2.0. Najlepszym przykładem tego zjawiska jest założony już ponad rok temu (również na YT) Kanał Sportowy. Założony został przez: Michała Pola, Krzysztofa Stanowskiego, Mateusza Borka oraz Tomasza Smokowskiego. Obecnie pomaga im wielu innych dziennikarzy, a także cały sztab techniczny. Kanał powoli urasta do rangi telewizji alternatywnej, a ostatnio podpisał umowę na transmitowanie meczów polskiej ligi rugby. Charakter audycji jest bardzo luźny, częste prywaty i niewybredny humor powodują, że być może nie zawsze treści są niesamowicie inteligentne, ale jednak stanowią wartościowe studium tego, czym jest nowoczesne dziennikarstwo. Poza tym pomagają się “zresetować” po całym dniu, a przecież właśnie temu powinien służyć sport.

Obiektywizm i rzetelność

Na koniec zostawiłem sobie prawdziwą perełkę. Niezmiernie zachęcam do zapoznania się z audycją Raport o Stanie Świata w serwisie Spotify. Prowadzący to Dariusz Rosiak, dziennikarz radiowy i prasowy, dziennikarz Roku 2020 w konkursie Grand Press, nominowany do Nagrody Literackiej „Nike” 2016. Program jest jedyny w swoim rodzaju (przynajmniej na polskim rynku) i polega na przedstawianiu sytuacji politycznej w najróżniejszych zakątkach świata. Tematy są zawsze bardzo interesujące i wyczerpująco omawiane, a kontrowersje wyjaśniane przez specjalistów i ekspertów. Audycja jest utrzymywana wyłącznie przez słuchaczy i nie zawiera żadnych reklam, co również jest ciekawym casusem w analizowania różnych modeli nowoczesnego dziennikarstwa.

Nowe nie nadchodzi, ono już jest

Przytaczanie przykładów rzetelnego i wartościowego dziennikarstwa w internecie można by kontynuować w nieskończoność. Obrazuje to, w jakich ciekawych czasach żyjemy i jak wiele możliwości ten zawód oferuje. Nie brakuje też oczywiście młodych dziennikarzy (z bardziej lub mniej formalnym wykształceniem), ale uczyć się należy od najlepszych, a jak widać na powyższych przykładach – internet nie jest tylko dla młodych. Doświadczeni dziennikarze też potrafią się przystosować do nowych realiów, co tylko pokazuje, jak ważną cechą w tym zawodzie jest elastyczność.

Autor: Michał FirlitMa 20 lat. Pochodzi z Krakowa i tutaj też studiuje na kierunku Dziennikarstwo i Komunikacja Społeczna na Uniwersytecie im. Jana Pawła II. Jednocześnie pracuje w sektorze szkoleniowym na stanowisku asystenta ds. komunikacji internetowej. Jego największymi pasjami są piłka nożna i szachyW Nagrodzie Młodych Dziennikarzy działa w Biurze Prasowym.

Dziennikarska ciekawostka muzyczna

W pracy dziennikarza ważna jest chęć poznania nowych informacji i ich przekazywania. Bardzo często dzięki ingerencji osób pracujących w tej branży dowiadujemy się wielu ciekawostek, które zapadają w pamięć. Mogą one dotyczyć różnorodnej tematyki, a w szczególności tematyki muzycznej.

Muzyka jest częścią życia każdego człowieka. Dzięki niej doznajemy wielorakich informacji przekazywanych przez wokalistów. To w niej wyrażane są ich emocje, pragnienia, tragedie.

Bardzo często powstałe teksty są oparte na miłych, bądź też tragicznych doświadczeniach życiowych. Jednym z wybitnych artystów, o ciekawej historii i twórczości jest Eric Clapton.

Życie brytyjskiego muzyka – Erica Claptona było pełne zawirowań, problemów i niespodziewanych obrotów zdarzeń. Jedno z nich zamieścił w słowach piosenki „Tears in Heaven”.

Dziewiętnastego marca 1991 roku, artysta udał się ze swoim synem Conorem do cyrku, na Long Island. Jak mówi Clapton: „pierwszy raz sam go gdzieś zabrałem”. Spędzony czas ze swoim synem, uświadomił artyście co to znaczy być ojcem i mieć dziecko. Niestety był to pierwszy i ostatni raz…

Następnego dnia, o godzinie 11 rano, Clapton dostał telefon od matki Conora (artysta bowiem był po rozwodzie). Ta krzycząc historycznie powiedziała „Conor nie żyje”.

Dziecko wypadło z okna z pięćdziesiątego trzeciego piętra.

Pierwsze miesiące po śmierci dziecka, były dla Claptona jak koszmar na jawie. Pisanie piosenek było lekiem dla artysty, które trzymały go przy życiu. Utwory Claptona w tym trudnym okresie, początkowo nie miały być przedstawione dla szerokiej publiczności.

To właśnie „Tears in Heaven” było najbardziej przejmującym utworem z nowych nagrań.

Piosenka powstała poprzez postawienie pytania, które artysta zadawał sobie od śmierci dziecka: „Czy naprawdę znów się spotkamy?”. Koniec końców utwór ukazał się na singlu i stał się jedynym całkowicie samodzielnie napisanym tekstem przez Claptona.

Piosenka w 1991 roku znalazła się na płycie ze ścieżką dźwiękową do filmu Rush, następnie zdobyła trzy Nagrody Grammy w 1993 roku.

Ważne i ciekawe jest to, że każde dzieło artysty pozostaje na zawsze, można powiedzieć, iż jest nieśmiertelne. Dotyczy to po części, także dziennikarzy, którzy pisząc książki, montując filmy przyczyniają się do stworzenia czegoś co może być pozostawione dla przyszłych pokoleń. Warto się zastanowić i zadać sobie pytanie, czy chciałabyś/chciałbyś mieć poczucie, iż zostawiłeś po sobie jakiś twórczy element.

Autorka: Matylda Firek – studentka dziennikarstwa. Uwielbia kontakt z ludźmi. Jest kreatywna, lubi robić zdjęcia i podróżować. Interesuje ją sport, a w szczególności tenis. Chciałaby w przyszłości dubbingować bajki. Jej śmiech słychać z kilometra. W Nagrodzie Młodych Dziennikarzy w dziale video i biurze prasowym.

Zwykły dialog czy niezwykła sztuka? – o wywiadzie

Wywiad – któż z nas chociaż raz w życiu nie był jego odbiorcą? Co więcej, być może mieliście przyjemność go prowadzić lub być jego bohaterami. Na pozór ten gatunek dziennikarski wydaje się bardzo prosty – zwykła rozmowa, jakich każdego dnia odbywamy mnóstwo. Jednak tak naprawdę dobry wywiad to sztuka. Co powinniśmy o nim wiedzieć?

Podwójny dialog

Badając wywiad na przestrzeni interakcyjności, nazwać go możemy dialogiem. Spełnia on wszystkie kryteria przynależne tej sytuacji komunikacyjnej. Przekazy są zatem tworzone przez więcej niż jednego nadawcę. Dlatego też obaj interlokutorzy powinni zdać sobie sprawę ze wszystkich czynników, które towarzyszą określonej sytuacji. Mimo że zapewne słyszeliście o nich wiele razy, warto je przypomnieć, ponieważ to dzięki ich świadomości mamy szansę na skuteczną i prawidłową komunikację. 

Nadawca, odbiorca, intencja, cel oraz warunki – tutaj i teraz to najważniejsze komponenty, które składają się, oprócz przekazu, na każdą sytuację komunikacyjną. 

Wywiad odbywa się w warunkach nazwanych wcześniej „tu i teraz”. Jednak jego odbiorcy będą mogli obejrzeć lub przeczytać go później. Świadomość tego faktu musi towarzyszyć uczestnikom wywiadu. Wpływa to bowiem na jego odbiór przez czytelników.

Wywiad nazwać można nie tyle dialogiem, co wręcz „podwójnym dialogiem”. Bowiem płaszczyzny komunikowania są co najmniej dwie. Na pierwszy plan wysuwa się nam rozmowa dziennikarza z interlokutorem – czyli pierwszy dialog. Jednak nie mniej ważna, a może nawet ważniejsza jest druga przestrzeń komunikacji – dialog obu uczestników wywiadu – z przyszłymi odbiorcami. Ta sfera jest bardzo istotna, bo przecież to przed nimi zarówno rozmówca, jak i prowadzący chcą wypaść dobrze. 

Milczący, lecz decydujący 

Warto zatem zastanowić się, czy przygotowując się do wywiadu lub tworząc już ten przekaz, nie pomijamy ważności jego odbiorców. Czy na pewno dobrze ich rozpoznaliśmy? Czy nasz wywiad będzie dla nich ciekawy? Czy usłyszą w nim coś nowego, czy jedynie powielimy informacje, o których wcześniej wszyscy już słyszeli? To jedynie kilka pytań, jakie należy sobie zadać przed rozpoczęciem przygotowań do przeprowadzenia wywiadu. Bowiem na względzie musimy mieć fakt, iż mimo że nasz odbiorca może wydawać się milczący, to jednak do niego należy decyzja, czy zechce przeczytać, obejrzeć lub posłuchać wywiadu, czy dotrwa do jego końca i czy ponownie wybierze nasze medium. 

Zatem tworząc wywiad, należy nieustannie myśleć o odbiorcy, który przeczyta lub go obejrzy po wyemitowaniu. Krótko mówiąc, ma być dla niego interesujący. Ważna tutaj jest zatem relacja dziennikarza – prowadzącego wywiad oraz jego interlokutora – to od niej w dużej mierze zależy odbiór wywiadu.

Kto jest kim?

Bohaterowie wywiadu są już nam znani – dziennikarz i jego rozmówca. Jednak, jakie są ich role i motywy działania w przestrzeni wywiadu? Przede wszystkim każdy z nich, mimo że występuje indywidualnie, to jednak jest przedstawicielem określonego środowiska, które chce osiągnąć związane z konkretnym wywiadem cele, np. propagowanie swojej idei, zdobycie popularności, wyróżnienie się na tle innych. 

Po drugie, obaj bohaterowie wywiadu wchodzą w nim w określone role. Zatem dziennikarz może być pośrednikiem – czyli jedynie rejestratorem wypowiedzi i osobą żądającą pytania. Ta rola wydaje się najprostszą i najmniej wymagającą, jednak przybierając ją, dziennikarz niejako traci szansę, aby zaistnieć. Podobna, lecz nieco bardziej rozbudowana jest rola pośrednika – pomocnika, bowiem zadaje on dodatkowe pytania, dzięki którym odpowiedź rozmówcy jest bardziej precyzyjna. Pośrednik – pomocnik działa więc na korzyść odbiorcy – chcąc, aby mógł on otrzymać klarowne odpowiedzi.

Partnerstwo w wywiadzie

Z obrębu pomocnika przenosimy się do roli partnera, którym w wywiadzie dziennikarz również może się stać. Partner – uczeń to kształtowanie siebie jako osoby nieznającej się na danym temacie. Nawet jeżeli posiadamy realne kompetencje w omawianej kwestii. Taka rola może przynosić plusy z punktu widzenia odbiorcy, ponieważ adresaci wywiadów także często nie znają się na temacie wywiadu. Słuchają lub czytają go w drodze do pracy, jest dodatkiem do codziennych zajęć, dlatego też odbierając wywiad prowadzony przez partnera-ucznia, mają możliwość poznać temat i go zrozumieć.

Odbiorcy chętnie będą także zapoznawać się z rozmową prowadzoną przez partnera – reprezentanta opinii publicznej. Ponieważ to właśnie on będzie przedstawiał rozmówcy powszechne opinie społeczeństwa, z którymi wielu adresatów mogłoby się zgodzić, a wręcz po ich usłyszeniu krzyknąć „o właśnie”!

Kwintesencją prowadzącego wywiad może wydać się partner-ekspert, czyli osoba, która doskonale zna się na dziedzinie rozmowy. Nie boi on podjąć się dyskusji, przeciwstawiać interlokutorowi, komentować jego wypowiedzi czy przedstawiać własne sądy na dany temat. Taki wywiad wydać się może o wiele ciekawszy niż chociażby prowadzony przez dziennikarza – pośrednika. Ale zapewne, ile odbiorców, tyle opinii. 

Wywiad jest dialogiem, jednak nie można go nazwać zwykłą rozmową. To sposób dotarcia do prawdy, ale i osiągnięcia własnych korzyści. To bycie sobą, ale jednocześnie wcielanie się w rolę. Czy w wywiadzie to odbiorcy dostają to, co chcą usłyszeć, czy może jednak jego bohaterowie mówią tylko tyle, ile chcą powiedzieć? Sprawa pozostaje otwarta…

*opracowanie roli dziennikarza na podstawie Zbigniewa Bauera

Autorka tekstu: Faustyna Zaleśna – w Nagrodzie Młodych Dziennikarzy w Biurze Prasowym. Studentka II roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UPJP2. Uwielbia sport i aktywny tryb życia. Lubi czytać książki, a szczególnie biografie. Jej marzeniem jest dom w pięknej Portugalii.

Gdzie kończy się dziennikarstwo, a zaczyna public relations?

Dziennikarstwo i public relations to popularne obecnie dziedziny. Wiele młodych ludzi, stojąc przed wyborem swojej zawodowej ścieżki, często zastanawia się, czym tak naprawdę dziennikarstwo różni się od PR-u? Dla osób, które znają te dziedziny od kuchni, odpowiedź jest zapewne banalnie prosta. Jednak dla tych, którzy dopiero stawiają swoje pierwsze kroki w medialnym świecie granica pomiędzy dziennikarstwem a public relations może być naprawdę cienka. Zatem – gdzie ona przebiega?

Czym jest dziennikarstwo?

Szukając odpowiedzi na pytanie o rozróżnienie PR i dziennikarstwa warto zastanowić się nad definicjami obu tych pojęć. Dziennikarstwo można określić jako służbę społeczną, której zadaniem jest dostarczanie obywatelom informacji. Dziennikarze zaspokajają zatem naturalne prawa przynależne człowiekowi. Dlatego kluczem ich pracy powinno być realizowanie potrzeb informacyjnych obywateli poprzez dostarczanie im wiarygodnych, obiektywnych i sprawdzonych przekazów. 

Czym jest PR?

Trudno wskazać jedną definicję PR, ponieważ istnieje ich aż ponad 2000. Jednak mierząc się z tym wyzwaniem, wskazujemy, że public relations to świadome, zaplanowane i ciągle tworzenie oraz podtrzymywanie relacji z otoczeniem organizacji. Należą do niego zarówno klienci, jak i władze czy inne przedsiębiorstwa. Działania PR mają prowadzić do uzyskania jak największej liczby odbiorców, utrzymywaniu ich uwagi i budowaniu z nimi relacji. 

Pozorne podobieństwo

Zagłębiając się w definicję dziennikarstwa i PR, nie wydają się one podobne. Jednak dla większości społeczeństwa pierwsze skojarzenie ze słowem public relations to prawdopodobnie „kontakty z mediami”. Owszem, do działań PRowców należy także obszar media relations czy rzecznictwo prasowe. Jednak to tylko część wielkiej góry, jaką jest ta dziedzina. 

Warto zastanowić się, czy istnieje jakieś rzeczywiste podobieństwo pomiędzy dziennikarstwem a public relations, czy wszystko to tylko pozory. Wspólny może wydawać się cel obu tych dziedzin – komunikowanie się z odbiorcami. Jednak jego realizacja znacząco się różni. 

Poróżnieni 

Jakie są zatem różnice w komunikowaniu się z odbiorcami w PR i dziennikarstwie?

  • Cel

Przekazując komunikat do swoich odbiorców, PRowcy mają ściśle określony cel – kształtowanie opinii i świadomości, co ma przełożyć się na konkretne zachowania adresatów komunikatu. Reakcja na komunikat jest więc z góry zaplanowana przez jego twórców.

Podążając za definicją dziennikarstwa łatwo można wyodrębnić jego cel – informowanie społeczeństwa o bieżących wydarzeniach z kraju i ze świata. W tym przypadku kluczem nie powinno być kształtowanie opinii, lecz zaspokajanie potrzeb obywateli i realizowanie prawa do informacji.

  • Odbiorcy komunikatu

Każda organizacja ma swoich określonych odbiorców oraz zbiorowości, z którymi współpracuje oraz takie, które są jej niezbędne do właściwego funkcjonowania na rynku. Zatem komunikat musi dotrzeć do wszystkich tych grup. Mówiąc o odbiorcach przekazów public relations, należy wspomnieć, iż są oni starannie wyselekcjonowani, a komunikat dostosowany do każdej z grup.

Media również mają ustaloną grupę odbiorców. Jednak w porównaniu z PR nie jest ona tak skrupulatnie wyselekcjonowana. Wręcz przeciwnie – można ją nazwać nawet masową. 

  • Środek przekazu

Aby przekazać komunikat, PRowcy używają różnego rodzaju mediów – zarówno tradycyjnych, jak i nowoczesnych. Jednak rozpowszechnianie komunikatu może odbywać się także w innych formach – m.in. bezpośrednio, ponieważ podstawą public relations jest dbanie o relację z odbiorcą. Często najlepszą drogą jest więc kontakt “twarzą w twarz”. 

Dziennikarze przekazują komunikat za pomocą konkretnego medium, w którym ma on zaistnieć. Owszem, możliwe jest występowanie jednego komunikatu w różnych środkach przekazu czy powoływanie się dziennikarzy na treści z innych mediów, szczególnie tych nowoczesnych. Jednak specyfika sposobu rozpowszechniania jest zupełnie inna niż w przypadku PR.

Podobieństwo pomiędzy PR a dziennikarstwem podczas głębszej analizy przybiera znamiona jedynie pozornego. Inne są cel, odbiorcy czy środki przekazu. Jednak, aby zasiać w Was ziarno niepewności, na końcu pozostawię pytanie – czyż, w ostatecznym rozrachunku, wszystko, co do nas dociera nie jest perswazją? 

Autorka tekstu: Faustyna Zaleśna – w Nagrodzie Młodych Dziennikarzy w Biurze Prasowym. Studentka II roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej na UPJP2. Uwielbia sport i aktywny tryb życia. Lubi czytać książki, a szczególnie biografie. Jej marzeniem jest dom w pięknej Portugalii.

Clickbait, czyli jak nie pisać by nas czytano

„Lekarze jej nienawidzą – Odkryła 1 dziwny sposób na szybką utratę wagi. Eksperci: te kapsułki wyleczą otyłość”, „Jeśli raj istnieje, to jest właśnie tu. Sprawdź, co to za miejsce”, „Planetoida po cichu zbliżyła się do Ziemi. Naukowcy zauważyli ją bardzo późno”. – te i wiele innych tytułów możemy znaleźć dosłownie wszędzie: na portalach internetowych, mediach społecznościowych, czy nawet grając w gry na przeglądarce. Często takie artykuły nie mają nic wspólnego z tytułami, które skłoniły nas do zerknięcia do tekstu. 

Choć prima aprilis zbliża się wielkimi krokami, to śmiało można stwierdzić, iż w dziennikarstwie dzień żartów jest obchodzony praktycznie codziennie. Wszystko to za sprawą tytułów, które pisane gigantyczną, kolorową czcionką mają rozbawić, a przede wszystkim przykuć naszą uwagę i zmusić do przeczytania artykułu. Niestety, rzeczywistość w wielu przypadkach okazuje się być bolesna, bo w istocie przykuwające czołówki nie zawsze opisują to, o czym chcielibyśmy przeczytać. 

Z pewnością wielu z was spotkało się z pojęciem jakim jest „clickbait”. Najprościej rzecz ujmując są to nagłówki, których zadaniem jest przyciągnięcie uwagi odbiorcy, które w większości przypadków wyolbrzymiają treść całego artykułu. 

„Pisz tak, aby zrozumiała Cię twoja służąca”

Historia powstania clickbaitów sięga aż drugiej połowy XIX wieku, kiedy to prasa stawała się realnym oknem na świat. Na rynku amerykańskich dzienników prym wiedli Joseph Pulitzer i William R. Hearst. Pierwszy z nich zakupił podupadający tytuł „The New York World”, który szybko zdobył popularność wynosząc około 250 tys. nakładu. Z kolei Hearst to właściciel równie poczytnego „The New York Journal”, który z czasem stał się konkurentem dla pisma Pulitzera. Rywalizacja między dziennikami trwała w najlepsze. Artykuły umieszczane w gazetach dotyczyły najczęściej morderstw, skandali i korupcji. Błahe wydarzenia często wyolbrzymiano i nadawano im miana sensacji, a nagłówki nierzadko miały zaskakujące treści, które „biły po oczach” czytelników. Stosunek do odbiorców najlepiej oddaje motto Pulitzera: „Pisz tak, aby zrozumiała Cię Twoja służąca”. 

„Lekarze jej nienawidzą…”

Clickbaity z reguły mają przynosić zysk z reklam internetowych, które wyskakują niczym „Filip z konopii” podczas przeglądania stron w Internecie. Ich cechą charakterystyczną są interesujące (czasem zaskakujące) tytuły artykułów, które mają zachęcić do kliknięcia. Niestety coraz częściej są one niewłaściwie stosowane.

„Lekarze jej nienawidzą – Odkryła 1 dziwny sposób na szybką utratę wagi. Eksperci: te kapsułki wyleczą otyłość”, „Jeśli raj istnieje, to jest właśnie tu. Sprawdź, co to za miejsce”, „Planetoida po cichu zbliżyła się do Ziemi. Naukowcy zauważyli ją bardzo późno”. – te i wiele innych tytułów możemy znaleźć dosłownie wszędzie: na portalach internetowych, mediach społecznościowych, czy nawet grając w gry na przeglądarkę. Często takie artykuły nie mają nic wspólnego z tytułami, które skłoniły nas do zerknięcia do tekstu. Większość treści dotyczy tzw. „owijania w bawełnę” i podawania ogólników, a z kolei konkrety liczą zaledwie…jedno zdanie. 

Nieco inaczej działają clickbaity, w których rzekomy system wyliczył, iż jesteśmy wybranymi użytkownikami spośród milionów i mamy szansę wygrać telefon najnowszej generacji, ekskluzywną wycieczkę, czy po prostu zgarnąć dużą sumę pieniędzy. W rzeczywistości, po kliknięciu zostajemy przekierowani do stron pikantnej treści, czy też stajemy się właścicielami wirusa internetowego, który zostaje rozsyłany na naszym profilu społecznościowym. 

W dobie mediów społecznościowych, które stanowią ważną część naszego życia codziennego, pojawia się wiele clickbaitowych tytułów. Sięgają po nie tabloidy i brukowce, ale także znane i prestiżowe dzienniki, które aby szybko podnieść liczbę polubień i komentarzy, umieszczają sensacyjne i mające mało wspólnego z prawdą nagłówki.

Clickbaity w czasie pandemii

W Polsce pierwsze wyszukiwania słowa „clickbait” pojawiły się w grudniu 2012 roku. Dwa lata później zainteresowanie tym enigmatycznym wówczas pojęciem zaczęło wzrastać, aż w końcu w lutym 2020 roku osiągnęła szczytowe (dotychczas) liczbę 100 wyszukiwań. To idealnie pokazuje jak w ostatnim czasie mamy często do czynienia z clickbaitami, co nie powinno wcale cieszyć. Ze względu na pandemię pojawia się wiele tytułów, które wprowadzają nas w tzw. „pole”, jak na przykład: „500 Plus tylko dla tych, co zaszczepią się na COVID-19. Nie skorzystasz? Zapłacisz wyższe podatki” czy “Od niedzieli – stan wyjątkowy. Warszawa ma być podzielona na 3 strefy, wojsko będzie kontrolować ulice”. Jak widać na przykładzie tych nagłówków, już sama treść wywołuje w nas skrajne emocje. Z jednej strony ciekawość, a z drugiej złość, jaka w przypływie skłania nas do przeczytania artykułów, które jak się później okazuje zawierają niesprawdzone informacje. W całym gąszczu napływających informacji z różnych stron, clickbaity znajdują swoich potencjalnych czytelników. W głównej mierze są to osoby starsze, które ufają „dobrym zamiarom” reklamodawców i chętnie sprawdzają zawartość interesujących nagłówków.

Chwytliwe zwroty

„5 sposobów na…”, „Punkt 4 Cię zaskoczy…” – współcześni internauci są wyczuleni na takie tytuły. Choć jak wynika z badań, które pojawiły się na blogu BuzzSumo, clickbaity obecnie wciąż są w stanie przynieść dochody. Najlepiej „klikalnymi” artykułami były te, które zawierały w nagłówkach wyrażenia: „sprawi, że”, „dlaczego”, „tylko” oraz „jest powodem”. Aby przykuć uwagę naszym tekstem warto zadbać o jego tytuł, który nie będzie z jednej strony nachalny a z drugiej będzie odwoływał się w rzeczywistości do naszego artykułu. Zatem dobry clickbait można sformułować jako pytanie, które zaintryguje odbiorcę:
– Oto dlaczego…?
– Czy wiesz dlaczego…?

W tytułach warto korzystać… z liczb, które mają siłę przyciągania czytelnika. Według BuzzSumo najbardziej chwytliwe liczby to: 10, 5, 15, 7, 20. 

Ciekawym sposobem jest skierowanie nagłówka do odpowiedniej grupy docelowej:
– „Idealne rozwiązanie dla…”
– „Dotyczy to tylko…”

Clickbaity, choć większości mogą kojarzyć się negatywnie, mają wiele dobrych cech, które przynoszą korzyści ich twórcom jak i odbiorcom. Dobrze skonstruowany i przemyślany clickbait z pewnością zaintryguje i przyczyni się do pozytywnych skojarzeń z daną marką. Jednak należy z ostrożnością podchodzić do ich stosowania i pamiętać o tym aby były one z treścią jaką chcemy przekazać.

Autor: Jakub Matusiak – W Konkursie Nagroda Młodych Dziennikarzy w zespole biura prasowego. Studiuje dziennikarstwo i komunikację społeczną na Uniwersytecie Papieskim. W wolnych chwilach czyta dużo książek kryminalnych i rozwiązuje krzyżówki. Ponadto uwielbia filmy z lat 50. i 60., a jego odwiecznym marzeniem jest podróż do Islandii.